Tak wstępnie jestem Aśka. Już tutaj zapowiadam, że będę pisać tego bloga nieregularnie, a może w ogóle przestanę. Nie wiem. Po raz pierwszy mam bloga, więc nie miejcie do mnie pretensji jak coś spapram. Do rozpoczęcia "działalności blogowej" zainspirowała mnie dobra znajoma YonYon, której bloga (storyofharrymione.blogspot.com) osobiście bardzo polecam. No i już nie przedłużając zaczynam.
Prolog _Pamiętnik więźniarki_
Radioactive- Imagina Dragons
21.03.1980
Często słyszałam krzyki. Zdecydowanie za często. Przysłuchwanie się nim było swego rodzaju ulgą, w cierpieniu na nudę. Zgadywałam wtedy co dzieje się z ludźmi, którzy je z siebie wydają. W większości przypadków miałam rację. Mężczyźni i kobiety, wrzeszczący w ten sposób byli ofiarami znudzonych pilnowaniem klatek dementorów. Ofiarami ich zabójczych pocałunków, budzących grozę w czarodziejach z całego świata. Są tacy, którzy myślą, że więźniowie Azkabanu zasługują na takie traktowanie. Według nich wartość życia osób popełniających zbrodnie jest równa zera.
Mnie pewnie też tak traktowali w rozmowach, bo dopełniłam się paru morderstw. Tylko, że moja "zasługa" w tych śmierciach była tylko i wyłącznie taka, że tych ludzi zabito z mojej ręki. Z tych dni nie pamiętałam nic. Dopiero po pewnym czasie zauważyłam, że mam zaniki w pamięci. Tłumaczyłam sobie, że mi się wydaje. Jednakże gdy raz wyrwałam się z tego "snu" dwieście kilometrów od domu zaczęłam coś podejrzewać. Ale było już za późno na podejrzewanie. Następnego dnia obudziłam się o wschodzie słońca. Wyszłam na taras i rozglądałam się po okolicy. W gazetach było dużo na temat odejścia wielu osób. Wszystkich to bardzo dziwiło. Było to jeszcze przed nadejściem Czarnego Pana. Moje rozmyślania przerwało odczucie które dotąd towarzyszyło mi tylko w nocy. Przez moje ciało przelała się fala gorąca, a oczy zaszły mi mgłą. Poranek tamten był drugą rzeczą, którą zapamiętałam najlepiej. Później pojawiła się jedna wielka luka, trwająca aż do wieczoru. Gdy wybudziłam się z tego transu, zobaczyłam moje własne ręce zaciskające się na szyi martwego mężczyzny i ludzi, którzy otoczyli mnie celując wyciągnięte różdżki w środek mojej głowy. Puściłam trupa i zaczęłam piszczeć. Przewróciłam się na ziemię i zaszlochałam. Ludzie, którzy stali wtedy przy mnie patrzyli na mnie w osłupieniu, wydając pomruki dezaprobaty. Uważali, że zwariowałam. Najpierw duszę człowieka z zimną krwią, a potem tarzam się w błocie jak opętana. Złapali mnie za dłonie i poprowadzili w róg ulicy.
I taka była historia mojego dostania się tu, do Azkabanu, który pod przymusem musiał stać się moim drugim domem. Odebrano mi wszystko co miałam: szczęśliwe życie, godność i urodę. A jednak nie zostałam pozbawiona jednej rzeczy, o której nie wiedział nikt, aż do dzisiaj. JESTEM W CIĄŻY, a teraz mogłabym powiedzieć, że byłam, bo za chwilę urodzę. Moje krzyki zabrzmią tak samo jak wrzaski innych więźniów, ale będą miały zupełnie inne znaczenie.
21.03.1980
Często słyszałam krzyki. Zdecydowanie za często. Przysłuchwanie się nim było swego rodzaju ulgą, w cierpieniu na nudę. Zgadywałam wtedy co dzieje się z ludźmi, którzy je z siebie wydają. W większości przypadków miałam rację. Mężczyźni i kobiety, wrzeszczący w ten sposób byli ofiarami znudzonych pilnowaniem klatek dementorów. Ofiarami ich zabójczych pocałunków, budzących grozę w czarodziejach z całego świata. Są tacy, którzy myślą, że więźniowie Azkabanu zasługują na takie traktowanie. Według nich wartość życia osób popełniających zbrodnie jest równa zera.
Mnie pewnie też tak traktowali w rozmowach, bo dopełniłam się paru morderstw. Tylko, że moja "zasługa" w tych śmierciach była tylko i wyłącznie taka, że tych ludzi zabito z mojej ręki. Z tych dni nie pamiętałam nic. Dopiero po pewnym czasie zauważyłam, że mam zaniki w pamięci. Tłumaczyłam sobie, że mi się wydaje. Jednakże gdy raz wyrwałam się z tego "snu" dwieście kilometrów od domu zaczęłam coś podejrzewać. Ale było już za późno na podejrzewanie. Następnego dnia obudziłam się o wschodzie słońca. Wyszłam na taras i rozglądałam się po okolicy. W gazetach było dużo na temat odejścia wielu osób. Wszystkich to bardzo dziwiło. Było to jeszcze przed nadejściem Czarnego Pana. Moje rozmyślania przerwało odczucie które dotąd towarzyszyło mi tylko w nocy. Przez moje ciało przelała się fala gorąca, a oczy zaszły mi mgłą. Poranek tamten był drugą rzeczą, którą zapamiętałam najlepiej. Później pojawiła się jedna wielka luka, trwająca aż do wieczoru. Gdy wybudziłam się z tego transu, zobaczyłam moje własne ręce zaciskające się na szyi martwego mężczyzny i ludzi, którzy otoczyli mnie celując wyciągnięte różdżki w środek mojej głowy. Puściłam trupa i zaczęłam piszczeć. Przewróciłam się na ziemię i zaszlochałam. Ludzie, którzy stali wtedy przy mnie patrzyli na mnie w osłupieniu, wydając pomruki dezaprobaty. Uważali, że zwariowałam. Najpierw duszę człowieka z zimną krwią, a potem tarzam się w błocie jak opętana. Złapali mnie za dłonie i poprowadzili w róg ulicy.
I taka była historia mojego dostania się tu, do Azkabanu, który pod przymusem musiał stać się moim drugim domem. Odebrano mi wszystko co miałam: szczęśliwe życie, godność i urodę. A jednak nie zostałam pozbawiona jednej rzeczy, o której nie wiedział nikt, aż do dzisiaj. JESTEM W CIĄŻY, a teraz mogłabym powiedzieć, że byłam, bo za chwilę urodzę. Moje krzyki zabrzmią tak samo jak wrzaski innych więźniów, ale będą miały zupełnie inne znaczenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz