Cóż, no i jest czwarty rozdział. Jest króciutki i byłby już dawno, ale jakoś nie było czasu na wstawienie ;3. Uwaga, uwaga! Dorobię pewną rzecz, która będzie Wam pokazywała kiedy następny rozdział. Owszem, wprowadzam regularność bloga
Dziewczyna przyjechała na dworzec King Cross pięknym, mugolskim Mercedesem Korneliusza Knota. Kierowca otworzył jej drzwi, a ona elegancko wysiadła z wozu. Jakiś inny mężczyzna podał jej kufer.
Wszyscy traktowali ją jak księżniczkę z długim i ostrym mieczem w ręku. Kiedyś ktoś powiedział jej że emanuje ciepłym zimnem. Ona wtedy roześmiała się i udała, że sprawdza temperaturę rozmówcy, pytając czy nie ma gorączki. Pomimo, że służący i ludzie z Ministerstwa płaszczyli się przed nią, jak robaki, ona była w stosunku do wszystkich uprzejma. Przynajmniej wszystkich tych, którzy zachowywali się w porządku do niej. Gdy tylko stanęła na ziemii obiema stopami, auto odjechało. Taaaaak. Niby tacy wierni, ale jak przyjdzie co do czego od razu uciekają. Służalcze pseudo-czarownice. Z różdżek korzystają chyba tylko w celu obierania ziemniaków. Z takimi myślami skierowała się na peron dziewiąty. Jak tylko znalazła się u celu, zaczepił ją jakiś rudy chłopak.
-Cześć! Szukasz przejścia?
-Niekoniecznie..
-A może jednak!?- podszedł do niej kolejny.
Elizabeth przyjrzała się nastolatkom. Obaj miel rude i nieuczesane włosy, szare oczy i długie nosy. Z tłumu dworca wyróżniały ich nie tylko garnitury w panterkę... na ich twarzach gościły tak szerokie uśmiechy, jakie dziewczyna widziała tylko u żab.
-Widzimy, że jedziesz do Hogwartu.
-Tak swoją drogą różdżka wystaje ci z kozaka.
-Wiesz bracie, właśnie chciałem to powiedzieć.
Ellie powoli zaczynała denerwować obecność rudzielców. Miała ochotę zrobić coś, żeby się przynajmniej na chwilę zamknęli.
-Chyba nasza towarzyszka się nami nudzi.-powiedział po chwili namysłu jeden.
-Rzeczywiście. Jestem George.
-Jestem Fred.
-Jesteśmy Weasleyowie!!- wykrzyknęli razem.
-A ja- Elizabeth. Elizabeth Moore
-Cuuuudownie cię poznać!- zawył Fred. (zaraz, a może to był George)
-Tak mi was też, ale...- mina dziewczyny wyraźnie zaprzeczała jej słowom.
-Słuchaj, co powiesz na pewien układ. Bombonierki Lesera za 10 sykli.
-Eeee... dobra.- czarownica miała ich serdecznie dosyć. Wcisnęła jednemu w rękę garść monet- Reszty nie trzeba.
-Świetnie się z tobą robiło interesy!- wykrzyknął George.
-Yyy, tak suuper.- rzekła na odchodnym.
Po chwili znalazła się na odpowiednim miejscu. Na torach stała czerwona loktomotywa, a przy niej kłębiły się tłumy uczniów żegnających się z rodzicami. Nagle wpadł na nią jakiś blondyn. Miał włosy tak jasne, że aż białe, szare oczy. Brwi ukazywały drwinę.
-Jak leziesz głupia!?
-W przeciwieństwie do ciebie, normalnie.- prychnęła.
Odrzuciła włosy do tyłu i pomaszerowała do pociągu.
Pierwsze pięć przedziałów, które otworzyła były pełne. Dopiero w szóstym zobaczyła trzy wolne miejsca.
-Przepraszam, czy mogę tu usiąść?
-Tak, pewnie.- odpowiedziała jakaś dziewczyna.
Ellie usiadła niepewnie. W milczeniu przyglądała się osobom w pomieszczeniu. Były tam dwie piętnastolatki i dwóch chłopaków.
Pierwsza głos zabrała ruda dziewczyna:
-Jestem Ginny, to jest Luna- wskazała na niebieskooką blondynkę czytającą jakiś magazyn, po czym szturchnęła trochę puszystego bruneta siedzącego obok- to Neville, a to...
-Yyy, tak suuper.- rzekła na odchodnym.
Po chwili znalazła się na odpowiednim miejscu. Na torach stała czerwona loktomotywa, a przy niej kłębiły się tłumy uczniów żegnających się z rodzicami. Nagle wpadł na nią jakiś blondyn. Miał włosy tak jasne, że aż białe, szare oczy. Brwi ukazywały drwinę.
-Jak leziesz głupia!?
-W przeciwieństwie do ciebie, normalnie.- prychnęła.
Odrzuciła włosy do tyłu i pomaszerowała do pociągu.
Pierwsze pięć przedziałów, które otworzyła były pełne. Dopiero w szóstym zobaczyła trzy wolne miejsca.
-Przepraszam, czy mogę tu usiąść?
-Tak, pewnie.- odpowiedziała jakaś dziewczyna.
Ellie usiadła niepewnie. W milczeniu przyglądała się osobom w pomieszczeniu. Były tam dwie piętnastolatki i dwóch chłopaków.
Pierwsza głos zabrała ruda dziewczyna:
-Jestem Ginny, to jest Luna- wskazała na niebieskooką blondynkę czytającą jakiś magazyn, po czym szturchnęła trochę puszystego bruneta siedzącego obok- to Neville, a to...
-Harry, Harry Potter.- powiedział z uśmiechem chłopak.
-Mogłam się domyślić.- odwzajemniła uśmiech- Ja jestem Elizabeth. Albo jak kto woli: Elise, Ellie lub po prostu Liza.
Nagle wszyscy obecni usłyszeli:
-Ronald! To, że jesteś prefektem nie uprawnia cię do odejmowania punktów za NIEWIADOMOCO.
-Oczywiście, Hermi. Nie będę odejmował punktów za nic, ale Malfoy zasługuje na karę.
-Akurat teraz? Za co tym razem?
-Podsumujmy: jest arogancki, złośliwy i... tak po krótce to straszna świnia.
Po chwili drzwi z korytarza otworzyły się i do środka wkroczyła pani prefekt z burzą brązowych włosów, a za nią rudy chłopak.
-Oo, a to kto?- spytała tuż po wejściu, podczas gdy Rudzielec już gapił się na nową z otwartymi ustami.
-Pozwól, że się przedstawię. Elizabeth.
-Miło mi. Jestem Hermiona.
-A ja Ron Weasley.
-Kolejny Weasley!? Ilu was jest!?
-Ejj, to mój brat i noszę to samo nazwisko co on. A nasza rodzina naprawdę jest duża. Mamy w domu dziewięć osób i jak coś ci nie pasuje to spadaj.-Powiedziała obrażona Ginnevra.- A tak w ogóle to kogo jeszcze znasz?
-Eee... no was, Freda i Georga.
-Z twojej miny wnioskuję, że dali ci w kość.- rzekł Neville.
-Ojj, tak. Musiałam to od nich kupić, a nawet nie wiem, co to jest!
-Extra! Masz cały zestaw! Suuper! Możesz nam pożyczyć? Zerwiemy się z lekcji wszyscy razem.
Nowo przybyli usiedli i wszyscy zaczęli rozmawiać, nie zdając sobie sprawy z tego co się dzieje, po drugiej stronie ściany.
***
Draco Malfoy siedział spokojnie słuchając jednym uchem dialogu Pancy i Blaise'a na temat największej ofiary losu w tym roku. Phi, rozmawia akurat o tym? W takim razie powinna się sama wytypować. Gruba, wredna, cuchnąca tanimi perfumami, z nadmiarem makijażu na twarzy. Taka dziewczyna mogłaby się spodobać chyba tylko Goyle'owi. Już nawet ta szlama Granger byłaby lepsza od niej.
-A ty jak uważasz Smoku? Kto będzie najgorszą ofermą tego roku?
Przez krótką chwilę miał ochotę powiedzieć: "Oczywiście, że ty Parkinson", ale coś go powstrzymało. Przypomniał sobie tę dziewuchę, która na niego wpadła i zaczęła pyskować.
-Taka jedna. Chyba jest nowa. Chabrowe oczy, włosy barwy brudnego złota.-wymieniał znudzony,
-A niezła jest?- spytał Zahariasz Smith.
-Czy ja wiem, całkiem ładna, ale charakterek to ona ma.
Astoria, Daphne i Pancy zaczęły prychać niezadowolone.
-Spokojnie dziewczęta póki co nie mam ochoty się z nią zadawać. Strasznie tu gorąco, przyniosłybyście lemoniadę?
-Oczywiście Draco!- zaćwierkały.
Gdy tylko dziewczyny wybiegły, młody Malfoy odsłonił lewe przedramię i powiedział:
-Nie będę się z nią zadawał, o ile nie będzie kluczem do mojego zadania.
Chłopcy wytrzeszczyli oczy widząc wijący się Mroczny Znak.
Nono, widzę, że nieźle się zaczyna! Czyżby Draco już coś poczuł względem Ellie? :D Takie odniosłam wrażenie!
OdpowiedzUsuńI widzę, że bliźniacy dali w kość naszej nowej :D Nawet jak na nich nie było źle, zawsze mogli jej wepchnąć prosto do ust jedną Wymiotkę :D
Pozdrawiam i dziękuję za powiadomienie! symphony-of-shadows.blogspot.com