Rozdział 1

Nooo i poszło. Pierwszy rozdział...Może coś o uczuciach? Nie wiem, nie wiem... Nienajlepiej mi to wychodzi... Dobra spróbujmy. ★

 













Zastanawiacie się czego słuchał Ron?~Evanescense-My Immortal


Rozdział 1 _Strachu początek_


Ronald Weasley, najmłodszy syn Molly i Artura Weasley'ów siedział w swoim pokoju, słuchając muzyki z podarowanej mu przez ojca MP3. Był w bardzo złym nastroju; wysłał do Harrego już chyba setny list, ale na żaden nie otrzymał odpowiedzi. Zastanawiał się, czy Potter go unika, czy po prostu nie może odpisać przez wujostwo. Nie wiedzieć czemu Hermiona też się do niego nie odzywała. W ostatnim liście mówiła, że ma "masę nauki". Ron dobrze wiedział, że Hermi odrabia wszystkie prace domowe w pierwszym tygodniu wakacji, a jednak wyraźnie tak pisała. A jeśli jego najlepsi przyjaciele spędzają letnią przerwę razem... Nie, to niemożliwe przecież nie mogli być razem, tak, że on tego nie zauważył! "Na gacie Merlina!"-pomyślał rudy-"Co ja im znowu zrobiłem?!". Do tej pory przyjaciele nigdy nie odłączali go od grupy. Młody Weasley czuł, że coś się zmieniło.


***


Nie mógł się na niczym skupić. Zwyczajnie nie potrafił. Wciąż miał ten sam sen. Zakapturzona postać idąca na czele oddziału składającego się z setki dementorów.

Bardzo chciał dowiedzieć się kim jest ta osoba. Tej nocy był jeszcze bliżej tego odkrycia. Spod płaszczu wysunęła się dłoń z krwisto czerwonymi paznokciami. Przejechała długimi palcami po brzegu kaptura i rozchyliła go lekko. Wybraniec zobaczył delikatne usta, prosty nos i długie jasnoblond włosy, wynurzające się z mroku. Nagle dziewczyna (Harry był tego prawie pewien) zmieniła zamiar i wskazała palcem na Tego-Który-Przeżył. Tłum stworów strachu ruszył na niego. Czarnowłosy nieudolnie próbował wyczarować patronusa. W końcu udało mu się, ale ten zamiast bronić właściciala wbiegł prosto na niego i wszystko rozpłynęło się w mroku.

Tego dnia mijał dokładnie miesiąc od pierwszego pojawienia się tej wizji. Przez cały ten czas korespondował z Hermioną, która w każdej sytuacji służyła mu pomocą. Na rozmowy z Ronem zwyczajnie nie miał ochoty. Przerażałby się coraz bardziej na każdym etapie snu. A Granger... była mądra i zawsze znajdowała najlepsze rozwiązanie, i chociaż Harry nie chciał zaliczyć tego do głównych powodów... bardzo ładna. Wiedział, że pomiędzy nim, a tą czarownicą coś się dzieje, tylko nie wiedział co...


***


Hermiona leżała na łóżku bazgrząc wypracowanie z numerologii na brudno. Zastanawiała się co będzie robiła przez resztę wakacji. Już niedługo zobaczy się z Weasleyami, Luną, Nevillem... i z pewnym chłopakiem w okularach, którego imię znane było na całym świecie. Ale czarownica nie lubiła go za sławę. Potter był przystojny, miły, zabawny, przyjacielski, sprawiedliwy... mogłaby tak wymieniać godzinami. Starała się, żeby on też zauważył jej zalety. Była przekonana, że pasują do siebie idealnie. Wypełniają się. Razem osiągali pełnię możliwości. Bała się tylko tego, że któregoś dnia czarnowłosy zobaczy kogoś, kto według niego będzie jego drugą połówką. Musiałaby wtedy być... z Ronem. Nie czuła do niego zupełnie nic ponad przyjaźń. Rzeczywiście można się z nim pośmiać... Ale przecież nie zrobiłaby tego Lunie, która sama wyznała, że ten Rudzielec jest dla niej kimś więcej... z kolei Neville przecież też startuje do Lovegood'ówny... "Hermiono Granger, czemu ty musisz tyle myśleć!?"-ofuknęła się w myślach- "Zresztą... trochę się zdrzemnę... Jestem srasznie... Aaaa... zmęczona tymi myślami... Chyba zapiszę się na kurs Rona... Nauczy mnie jak wyłączać komórki mózgowe tylko na przytakiwanie... Ale jeśli chcę go o to poprosić, muszę to najpierw inaczej...Aaaa... sformuować."

Prolog _Pamiętnik więźniarki_

Tak wstępnie jestem Aśka. Już tutaj zapowiadam, że będę pisać tego bloga nieregularnie, a może w ogóle przestanę. Nie wiem. Po raz pierwszy mam bloga, więc nie miejcie do mnie pretensji jak coś spapram. Do rozpoczęcia "działalności blogowej" zainspirowała mnie dobra znajoma YonYon, której bloga (storyofharrymione.blogspot.com) osobiście bardzo polecam. No i już nie przedłużając zaczynam.

     Prolog  _Pamiętnik więźniarki_

Radioactive- Imagina Dragons


21.03.1980


Często słyszałam krzyki. Zdecydowanie za często. Przysłuchwanie się nim było swego rodzaju ulgą, w cierpieniu na nudę. Zgadywałam wtedy co dzieje się z ludźmi, którzy je z siebie wydają. W większości przypadków miałam rację. Mężczyźni i kobiety, wrzeszczący w ten sposób byli ofiarami znudzonych pilnowaniem klatek dementorów. Ofiarami ich zabójczych pocałunków, budzących grozę w czarodziejach z całego świata. Są tacy, którzy myślą, że więźniowie Azkabanu zasługują na takie traktowanie. Według nich wartość życia osób popełniających zbrodnie jest równa zera.


Mnie pewnie też tak traktowali w rozmowach, bo dopełniłam się paru morderstw. Tylko, że moja "zasługa" w tych śmierciach była tylko i wyłącznie taka, że tych ludzi zabito z mojej ręki. Z tych dni nie pamiętałam nic. Dopiero po pewnym czasie zauważyłam, że mam zaniki w pamięci. Tłumaczyłam sobie, że mi się wydaje. Jednakże gdy raz wyrwałam się z tego "snu" dwieście kilometrów od domu zaczęłam coś podejrzewać. Ale było już za późno na podejrzewanie. Następnego dnia obudziłam się o wschodzie słońca. Wyszłam na taras i rozglądałam się po okolicy. W gazetach było dużo na temat odejścia wielu osób. Wszystkich to bardzo dziwiło. Było to jeszcze przed nadejściem Czarnego Pana. Moje rozmyślania przerwało odczucie które dotąd towarzyszyło mi tylko w nocy. Przez moje ciało przelała się fala gorąca, a oczy zaszły mi mgłą. Poranek tamten był drugą rzeczą, którą zapamiętałam najlepiej. Później pojawiła się jedna wielka luka, trwająca aż do wieczoru. Gdy wybudziłam się z tego transu, zobaczyłam moje własne ręce zaciskające się na szyi martwego mężczyzny i ludzi, którzy otoczyli mnie celując wyciągnięte różdżki w środek mojej głowy. Puściłam trupa i zaczęłam piszczeć. Przewróciłam się na ziemię i zaszlochałam. Ludzie, którzy stali wtedy przy mnie patrzyli na mnie w osłupieniu, wydając pomruki dezaprobaty. Uważali, że zwariowałam. Najpierw duszę człowieka z zimną krwią, a potem tarzam się w błocie jak opętana. Złapali mnie za dłonie i poprowadzili w róg ulicy.

I taka była historia mojego dostania się tu, do Azkabanu, który pod przymusem musiał stać się moim drugim domem. Odebrano mi wszystko co miałam: szczęśliwe życie, godność i urodę. A jednak nie zostałam pozbawiona jednej rzeczy, o której nie wiedział nikt, aż do dzisiaj. JESTEM W CIĄŻY, a teraz mogłabym powiedzieć, że byłam, bo za chwilę urodzę. Moje krzyki zabrzmią tak samo jak wrzaski innych więźniów, ale będą miały zupełnie inne znaczenie.