Rozdział 3

Oookej! Rozsiądźcie się teraz wygodnie na kanapie weźcie do ręki loda i proszę was bardzo czytajcie!

Rozdział 3 _Przygotowania_


Szedł pustą drogą polną. Wszystko wokół spowijała gęsta mgła. Nagle przed oczami zamajaczyły mu dwie postacie. Jedna była jak zwykle niezwykłą i piękną na swój sposób Krukonką, druga szczupłą, brązowowłosą i "uroczo" rozczochraną czarownicą. Na pierwszy rzut oka: Luna i Hermiona. Jednak nie zgadzał się jeden drobny szczegół. Obie miały wyrazy twarzy, które nigdy nie mogłyby nie mogłyby należeć do nich. Mina Lovegood... wstręt, nienawiść, złość... przypominała Malfoya. Granger... strach, zamyślenie, nietypowy smutek.   Chłopak patrzył na nie ze zdziwieniem, po czym zawołał je po imionach. Dziewczyny spojrzały na niego, a kiedy to zrobiły w oczach obu zapłonął gniew. Nagle widok rozmył się. Po chwili Gryfon widział nowy obraz. Przed nim stał Harry i Dracon. Wtedy oboje wyciągnęli do siebie ręce uśmiechając się dziwnie. Ron usłyszał ciche szepty. "Nigdy mu tego nie powiemy"-po chwili- "Racja. To byłby niewyobrażalny błąd". Nie słyszał dalej tej rozmowy. Nie chciał słyszeć. Zagubiony usiadł na ziemii. Szumiało mu w uszach. Potter zgadzał się z wychowankiem Slytherinu... i to akurat TYM. Spróbował wstać. Najpierw dobrze mu szło, ale już po chwili nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Zaczął upadać i gdy jego głowa zetknęła się z ziemią...
***
ŁUP!!!- usłyszał jakby z oddali. Niemal natychmiast poczuł zniewalający ból w skroniach. Uchylił powiekę. Znajdował się na podłodze tuż przy swoim łóżku. Musiał spaść z niego w nocy. Podniósł się. Zauważył, że jest cały mokry od potu, a ubrania kleją się do niego mocno. Uśmiechnął się pod nosem. Łał... Nowy rekord. Same koszmary siedem nocy z rzędu. Podszedł do szafy, wyciągnął z niej ubranie i począł zakładać je przed lustrem. Jego odbicie zaczęło ubierać się razem z nim mamrocząc sennie:
-Gdzie ci się tak spieszy? Rozumiem, jest pierwszy września, ale po kiego grzyba wstawać o czwartej nad ranem?
Rona zamurowało:
-P...p...pierwszy września?- wyjąkał z niedowierzaniem.
-Tak, oczywiście. Gdzie ty żyjesz dziecko?!- prychnęło lustro, ale Rudy nie zwrócił na nie uwagi, tylko bezszelestnie pomknął na dół.
Pomimo wczesnej godziny, w kuchni krzątała się już pani Weasley. Robiła jakieś kanapki o podejrzanym wyglądzie.
-Dzieńdobry! -zawołał.
-Och... witaj Ronaldzie!-powiedziała- Chodź, pomożesz mi robić śniadanie. Coś dzisiaj wcale mi nie wychodzi!
-Okej, okej...
Nagle do pomieszczenia wszedł pan Weasley:
-Molly, już mam! Popa...- szybko schował trzymany przedmiot za plecami- O! Ron.
-Hej, tato. Co tam masz?- chłopak zaczął przechylać się z jednej strony na drugą, żeby zobaczyć, co trzyma ojciec.
-To nie powinno cię interesować! To sprawa moja i Artura.-ofuknęła go głowa rodziny.- Natychmiast marsz do pokoju!
-Ale przecież...
-Żadnych "ale"!-przerwała mu.
-Pff... Najpierw mówi, żebym jej pomógł, a potem...-mruknął pod nosem
-Coś mówiłeś?!
-Nie, nic.
Rudzielec niepocieszony powlókł się po schodach. Nagle do głowy przyszła mu myśl. Żwawo pobiegł do sypialni bliźniaków.
-Heeeeeeej! Alaaaaaaarm! Ktoś napadł na sklep!!!
W tym  momencie kołdry poszybowały w górę i dwóch Gryfonów wręcz wskoczyło na nogi wrzeszcząc: "Łapać złodzieja!", "Dorwiemy go!". Fred półprzytomny sięgnął na półkę nocną złapał za ołówek i zawołał: "Drętwota!". Tego było już za wiele. Ron śmiejąc się na całe gardło, zaczął tarzać się po podłodze. Pozostali skamienieli:
-To ty! Ty nas... nabrałeś.- otrząsnął się George.
Najmłodszy w pokoju usiadł. Czekał na dalszy rozwój wydarzeń.
-Moja krew!- wykrzyknęli jednocześnie bracia.
-No co wy mi powiecie?- spytał nowy, kobiecy głos, którego w tym momencie nikt nie chciał słyszeć.
W pomieszczeniu zapadła cisza oczekiwania. W drzwiach stała głowa rodziny. Trzymała szmatkę, którą najprawdopodobniej coś wcześniej czyściła. Miała na sobie brązowy sweter,  zieloną spódnicę i bardzo poplamiony fioletowy fartuch w kwiatki. Już na pierwszy rzut oka można było zauważyć, jak ta rodzina interesuje się modą. Zresztą nie tylko tym. Weasleyowie nie tylko nie ubierali się pięknie, ale też nie mieszkali w luksusach. W Norze było tylko kilka maleńkich pokoików, a domowników dziewięciu...
-*Frederick, Georgiusz, Ronald!- wyliczała imiona swoich synów, niczym komendant swoich żołnierzy- Natychmiast do mnie!
-Tak jest!-  odpowiedzieli mechanicznie.
Po tych słowach rozpętało się piekło.
***
Leżała na łóżku. Z sufitu patrzyli na nią Harry, Ginny, Hermiona, Neville i Ron. Była ciekawa, czy jeszcze tam kogoś domaluje. Była szczęśliwa. Nareszcie miała przyjaciół, którzy ją akceptują. Uśmiechnęła się. Cieszyła się, że ma kogoś po swojej stronie. Bała się tylko, że odejdą, że okażą się nie być prawdziwi.  Jednak w głębi duszy czuła, że nawet oni pójdą z czasem. Usiadła. Było już jasno. Zastanawiała się jak długo. Wstała i podeszła do szafy. Wyciągnęła błękitne rurki i lekko znoszoną jasnoróżową koszulę. Zaśmiała się w duszy "Wyglądam jak deser lodowy o smaku gumy balonowej". Wzięła szczotkę i zaczęła tańczyć czesząc włosy. Podśpiewywała pod nosem. W rytmicznych podskokach pokonała schody. Ksenio leżał na dywanie zamyślony. Widać było, że jest zatopiony w świecie własnej wyobraźni. Luna nie chciała mu przeszkadzać. Nasypała sobie płatków do miski i dolała mleko. Sięgnęła po egzemplarz "Żonglera". Lubiła te spokojne poranki. Gdy zjadła śniadanie zerknęła na zegarek. Ósma rano. Trzeba budzić tatę. Podeszła do niego i szturchnęła lekko w ramię.
-Cco się stało?- spytał, jakby wybudzony z transu- Ach, to ty.
Mężczyzna podniósł się. Biały garnitur, który miał na sobie nosił już plamkę z kurzu i był całkiem pognieciony.
-Ajajaj... na wszystkie Nargle świata... Luno zapomniałem ci powiedzieć.
-Ale co tatusiu?
-Nie mogę odprowadzić cię na dworzec. Pojedziesz z rodziną Ginny.
-J..jak to?- zająknęła się.
Nie otrzymała odpowiedzi. Stała w miejscu przez dobrą minutę, rozmyślając intensywnie.
"Jeśli jadę na dworzec z Ginny, to jadę z resztą Weasleyów. Więc będzie tam także Ronald"
***
-Wszyscy! Pakujemy się! No, już żwawo na co czekacie?! O, boże George,  ale mnie przestraszyłeś! Fred, nie pytaj gdzie są twoje bokserki, nie mam pojęcia! Percy, czy posprzątałeś już łazienkę?! No to się pospiesz! Acha, Ron bym zapomniała masz pójść z Ginny po jej przyjaciółkę. Nie, nie pójdzie sama! Nigdy nie wiadomo, co czai się na zewnątrz o tak niebotycznej godzinie! Nazywa się... Li... Lu... No w każdym razie to dziewczyna od Lovegoodów! Tak, tak właśnie ma na imię!- w całej Norze słychać było tylko  wołania pani Weasley. Wszyscy domownicy pracowali na pełnych obrotach.
Ginny szybkim krokiem poszła do holu. Włożyła jaskrawe trampki. Ku jej zdumieniu brat stał już gotowy przy drzwiach. No przecież. Jak chodzi o Lunę, to zawsze pierwszy. Szli w milczeniu. Bez problemu dotarli na szczyt dzielącego ich od sąsiadów wzgórza. Nagle zawiał silny wiatr. Gryfonka zadrżała. Był zimny i jesienny. Zauważyła coś ciemnego skradającego się do budynku. Rudzielce spojrzały po sobie porozumiewawczo. Wyciągnęły różdżki i po cichu szły do postaci. Im bardziej młoda Weasley zbliżała się do postaci, tym lepiej zaczynała ją kojarzyć. Cofnęła się o krok i zatkała sobie usta ręką. ON tutaj! Rzeczywiście działo się coś podejrzanego. Chłopak niezdecydowanie zapukał do drzwi. Otworzyła je pietastoletnia blondynka. Ślizgon wręczył jej paczuszkę. Ona przyjeła ją i uśmiechnęła się. Blondyn przeteleportował się z "miejsca zbrodni". Rodzeństwo schowało magiczne przedmioty. Krukonka zauważyła ich z daleka. Podbiegła do nich i mocno przytuliła. Ginnerva spojrzała na  brata. Wyglądał jak po wypiciu prawie dobrze użytego zaklęcia rozweselającego. Był jakby zamulony, a jednocześnie szczęśliwy.
-No dobra załoga!- otrząsnął się.- ruszamy do Nory.
***
-Jesteśmy!
-Bardzo dobrze! Teraz trzeba tylko...- Molly wyszła na zewnątrz.
Po chwili usłuszeli głośne: Accio kufer Luny Lovegood!
Już pół godziny później mieli być już na dworcu. 

4 komentarze:

  1. Supi:) Asia gratulacje Marysia

    OdpowiedzUsuń
  2. Nono, fajnie się zaczyna! Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział!
    ps. można prosić o informowanie? (link do bloga w nicku) pozdrawiam!
    DODAJĘ U SIEBIE DO LINKÓW <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! ;3 bardzo mi to schlebia.
      PS. Oczywiście, postaram się informować Cię na bieżąco ;))

      Usuń